sobota, 2 lutego 2013

Snowing! Again!!!!????

Snowing! Again!!!!????

Wypowiadane z nutą dramatyzmu w głosie, jak ostrzeżenie, w przyszłości będzie niczym bicie na alarm. Będzie przypominać Brytyjczykom tegoroczny atak zimy o niespotykanym do tej pory nasileniu i w formie przekraczającej zdolność przeciętnego mieszkańca Wysp do zinternalizowania zjawiska.
Przypadłość pogodowa, o tej porze roku, charakteryzująca się spadkiem temperatury oraz opadami obfitego nieraz śniegu, nieobca mieszkańcom sporej części kontynentu, a i świata przecież, mieszkańcom Wysp Brytyjskich poprzewracała znany do tej pory porządek rzeczy. Paraliż na drogach, pozamykane szkoły, opustoszałe ulice i …o zgrozo sklepy, to sceneria jaka przetacza się od Kornwalii po krańce Szkocji, poprzez Walię i środkową Anglię.
- Angole panikują gdy śnieg sięga ledwo kostek - pogardliwie komentują Czesi, Słowacy czy Łotysze.
- Nie widzieli prawdziwej zimy - chełpią się niczym weterani spod koła podbiegunowego.
- Nie potrafią kierować autem. Nie znają opon “zimówek”- kpią już wszyscy, którzy nie są z tej ziemi.
Śnieg psuje szyki, zalega na ulicach spowalniając, a czasem zupełnie uniemożliwiając ruch pojazdów. Zniechęca do wychylenia z domu choćby nosa. Skłania do wzięcia “off’a” w pracy.   Szefostwo wysłało nas do domu zaraz po tym, jak odbiliśmy karty zegarowe. I będziemy mieli zapłacone. Za dzień, w którym przedzieraliśmy się przez zasztamowane drogi, ośnieżone chodniki, w zadymce gęstego puchu, by stawić się w pracy. Transport  publiczny uległ całkowitemu paraliżowi. Autobusy nie były w stanie przebić się w gąszczu jadących niepewnie osobówek. Niektóre w ogóle nie wyjechały z zajezdni. Metro stanęło pozbawione prądu, gdy śnieżne płaty posypały się na szyny. Region zamarł na parę godzin w bezruchu. Po tygodniu kolejna fala śniegu unieruchomiła M-6, kluczową angielską autostradę łączącą północ z południem Anglii. W Lancashire kierowcy zostali uwięzieni w swych autach na kilka godzin. Ze słowami otuchy wystąpił sam premier Cameron. Tymczasem poddani Jej Królewskiej Mości wykupują ze sklepów łopaty do odgarniania śniegu i gumowce zwane tu wellingtonami. Wszak gdy zaczną się gwałtownie topić zwały śniegu, Anglii zagrażać zacznie powódź.